niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 9

  Leżałam sobie na lewym boku patrząc pusto na powiewającą kremową zasłonę przy otwartych drzwiach balkonowych. W powietrzu unosił się zapach lata - nie wiem dokładnie co to było, ale wakacje zawsze tak pachniały - a z ulicy słychać było przytłumione basy piosenki. Wstałam i leniwie przeciągnęłam się, stojąc przy balustradzie. Przyglądałam się starszej pani w różowej sukience w kwiatki oraz pędzącemu mężczyźnie w garniturze z walizką. 
  Co się wczoraj stało? Poprzedni dzień ilustrował typowe, młodzieżowe, a właściwie szczeniackie życie. O ile rodzice na to pozwalali. To nie tak, że nie lubiłam świata. Ja nienawidziłam siebie. Czułam się jak szmata. Byłam arogancka, rozpuszczona i bezmyślna, wiedziałam. Ale nie podła. Również miałam serce, uczucia i z nich korzystałam.
  Podczas gdy Adam głaskał moje ciało, przeraźliwie zatęskniłam za Davidem. Co ja właściwie tu robię? Trzeba ich ratować! Odsunęłam całującego mnie chłopaka, tym razem pewniej. 
  - Dokąd idziesz? Jest po północy! - krzyczał pełnym obawy głosem, ale zdążyłam już wyrwać się z objęć i szarpałam za klamkę. Jego głos był przytłumiony i słaby, kiedy biegłam do windy. Zobaczyłam jeszcze jego smutny wzrok zza zamykających się drzwi.
  Oznajmiłam tacie, że chcę wracać. Nie ukrywał zaskoczenia, miał nadzieję, że zostaniemy tu przynajmniej parę tygodni. Jednak to nie była prośba, raczej żądanie. Poszliśmy na kompromis i mieliśmy wyjechać następnego dnia. Zdawałam sobie sprawę, że tata kochał Polskę i nie chciał wracać do Londynu. Czułam się beznadziejnie, odbierając mu przyjemność wycieczki, ale jednocześnie czułam, że nie wytrzymam tu dłużej. Chciałam zobaczyć Davida, przekonać się, że nic mu nie jest. Szkoda, że wszystko szło w tak nieubłaganie szybkim tempie. 
  Zwiedzałam miasto, kupiłam trzy wielkie reklamówki hip hopowych ubrań i dwadzieścia dwie płyty polskiego rapu - część tam gdzie odzież, reszta w empiku. Takiego towaru nie dostanę w Anglii. Chyba że internetowo, ale odebrano by mi przyjemność zakupów. Rozmawiałam chwilę ze starszym panem na przystanku, jadłam obiad z tatą i Agnes w zwyczajnym barze. Przy hamburgerze i coli ta obca kobieta jakoś wydawała się być sympatyczniejsza. Było tak spokojnie, na luzie. Bez obaw, że chce zabrać mi ojca dla kasy. Chyba zaczęłam ją lubić. Wieczorem patrzyłam na gwiazdy na niebie kiwając się w takt muzyki. Czułam, że zaczynam żyć, że wcale nie musi być źle. Być może to chwilowe. Miałam nadzieję, że tak już zostanie. Miło i spokojnie.
  Kolejnego dnia przesiedziałam południe z Adamem, Kubą i Maćkiem. Tata podjechał do nas swoim wypasionym, wielkim, czarnym samochodem. Pożegnałam się i chciałam już iść, ale Adam mnie zatrzymał.
  - Hej, mała, istnieje coś takiego jak Facebook. Napisz czasem, zadzwoń, odzywaj się. Będzie mi cię brakowało. Może coś się zmieni, wróć tutaj. Będę czekał - objął mnie swoim ramieniem.
  W Londynie spotkałam się z Davidem sam na sam. Był przystojny, jak zawsze, jednak na trzeźwo wyglądał o niebo lepiej. Miał ciemne okulary, na głowie full cap. I białą koszulkę z odwróconym krzyżem. Nie był katolikiem, jak typowy anglik. Na stopach niebieskie vansy. Nie lubię tych butów, ale to jego sprawa. Okazało się, że nie wpadli. Było mu bardzo przykro z powodu kradzieży. Obiecał, że już nie weźmie. Rzecz jasna, opowiedziałam mu o całej sytuacji z Adamem. Musiałam być szczera, to bardzo ważne. Zdziwiła mnie jego reakcja.
  - Wiem, kotku, to moja wina. Przepraszam, to się nigdy, przenigdy nie powtórzy. Będę już grzecznym chłopcem. Tylko dla ciebie. - czekałam na inną gadkę. Na wrzaski, złość, nawet zerwanie. Przecież go zdradziłam... Okropnie mi głupio, że tak zareagował. Ja go zraniłam, a on nadal mnie kocha.
  Złapał mnie za kolana i uniósł je do swoich bioder. Szybko złapałam się jego szyi, żeby nie przyjebać głową w beton. Skrzyżowałam nogi na jego pośladkach. Uśmiechnął się seksownie i zaczął całować. Cofam tamto, kochałam życie!
It's not like you to say sorry 
I was waiting on a different story 
This time I'm mistaken 
For handing you a heart worth breakin' 
I've been wrong, I've been down 
Been to the bottom of every bottle 
These five words in my head 
Scream "Are we having fun yet?" 
Yet? Yet? Yet? No, no
Yet? Yet? Yet? No, no
Yet? Yet? Yet? No, no
Yet? Yet? Yet? No, no /nickelback
  Przez następne dni spotykaliśmy się, to odwiedzieliśmy wesołe miasteczko i wrzeszczałam wwniebogłosy na diabelskim młynie, to chodziliśmy po ZOO. Uczył mnie jeździć na deskorolce, oglądaliśmy ulicznych C-walkowców, innym razem jedliśmy razem kolację. W sumie, to nie ma co opowiadać. Lato z nim (oraz Danielem, Jake'em, Filipem i Pawłem) minęło szybko.


6 komentarzy:

  1. świetne jak zawsze:) tylko mam uwagę wszystko dzieje sie strasznie szybko, znaczy to nic zlego wprost przeciwnie ale widze ze ciagnesz to tak zeby doprowadzic do jakiejs akcji.. ale jezeli wszystko bd ciagle tak szybko sie dzialo to ci się watek skonczy tak jak mi w pierwszym opowiadaniu -,-
    weeeny<3

    OdpowiedzUsuń
  2. popieram YOZOO. Mam takie same zdanie aczkolwiek strasznie lubię twój styl pisania. I wgl to jest boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. SPAM
    Dwie nastolatki żyjące w skrajnej rozpuście. Mieszkanki Las Vegas korzystające w pełni z uroków tego miasta. Alkohol, seks i wieczna zabawa.
    http://blaise-georgia.blogspot.com/
    Zapraszamy! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Usiądź na tej mięciutkiej sofie, proszę, rozgość się. Może skusisz się na filiżankę herbaty? Z cytrynką, niedawno parzona. Nie? A może skosztujesz to pyszne ciastko z tym słodkim, delikatnym kremem?

    Cookies For powstało całkiem niedawno. Ocenialnia poszukuje nie tylko chętnych do zgłoszenia się, ale także nowych oceniających. Chcesz spróbować? Śmiało! Więcej informacji w zakładce „Słodka selekcja”.

    [cookies-for]

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś była zwykłą dziewczyną, lecz sława wywróciła jej życie o 180 stopni. Coraz trudniej było jej prowadzić normalne życie, będąc rozpoznawaną na każdym kroku. Nie miała chwili wytchnienia, zero spokoju. Jak poradzi sobie w nowej sytuacji, nie rozumiejąc niczego, nie wiedząc komu zaufać? Czy sława to naprawdę to, co najbardziej w życiu ją uszczęśliwia?
    Zapraszam na: http://szarosc-pomaranczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń