Obudziło mnie słońce rażące w twarz. Wstałam z podłogi w salonie i zdałam sobie sprawę, że wszystko mnie boli. Doczołgałam się jakoś nad ranem do domu. Pamiętam też, że dużo razy wymiotowałam od nadmiaru alkoholu. Wzięłam prysznic, uczesałam splątane włosy i założyłam pidżamę, chociaż była dopiero trzynasta. Na godzinę do szkoły nie opłacało się iść. Jutro i tak piątek. Weszłam do salonu. Bajzel. Powyrzucałam śmieci z podłogi, odkurzyłam i przyniosłam sobie pościel na kanapę. Położyłam się i włączyłam TV. Chociaż nie wiem, czy bardziej oglądałam, czy myślałam. O ludziach, muzyce, drinkach, i o narkotyku, który dostałam, i o chłopaku... Czułam coś do niego? Nie, nie. Więcej go nie zobaczę. Może nawet lepiej. Spędziłam tak resztę dnia.
Kolejny ranek był bardziej ułożony - o ile można tak powiedzieć. Odsłoniłam zasłony, otworzyłam szeroko balkon. Przejrzałam stertę płyt, włożyłam do odtwarzacza ciemnozieloną i już po chwili przechodni mogli usłyszeć ostre nuty Inkwizycji. Wyszłam na chwilę po pieczywo i gazetę. Po śniadaniu błąkałam się bez sensu na zewnątrz. Ósma czterdzieści. Nie zamierzałam iść do szkoły, nie wytrzymałabym napięcia, zamknięta w czterech ścianach z obcymi ludźmi na osiem godzin. Siedziałam na ławce w parku, gdy zadzwonił tata.
- Hej, kochanie. Może miałabyś ochotę wpaść do mnie dziś po południu? - stary, kochany głos. To smutne, że wszystko się zmieniło.
- Hej, tato. Wpadnę po szkole, jeśli będę miała czas.
Ogrzewałam się jeszcze chwilę w promieniach słońca, po czym wróciłam do domu. Stanęłam przed lustrem. Ułożyłam falowane włosy, podmalowałam rzęsy i wskoczyłam w luźną koszulkę bez rękawków, która odsłaniała mi połowę stanika, oraz spodenki i czarne szpilki.
Pojechałam autobusem do mamy. Jej domek wyglądał jak mały zameczek. Kremowe ściany i wieżyczkowate daszki. Zadzwoniłam do drzwi.
- Klauduś! Co tu robisz, skarbie? - wyraźnie ucieszona mama rzuciła mi się na szyję.
Wnętrze jeszcze bardziej przypominało pałac. Dosłownie. Wysokiej klasy zdobienia i drogie meble dawały niepowtarzalny efekt. Szczególne wrażenie wywierały piękne, spiralne schody. Czułam się jak w muzeum, albo w domku dla lalek. Bardzo mi się tu podobało. Lubiłam nocować u mamy, więc umówiłam się z nią na następny tydzień. Powiedziałam o zaproszeniu taty. Rzecz jasna, nie miałam zamiaru do niego jechać Wymyślę jakąś wymówkę.
Ojciec zadzwonił, powiedziałam że miałam lekcje, chociaż był już koniec roku i nie zadawali. Pod wieczór pożegnałam się z mamą i pojechałam do przejścia, jak się okazało, tak nazywają mój tunel. Siedziałam samotnie przy barze w klubie wolno sącząc piwo i słuchając Collegium Elemente ft. Shellerini Prestiż. Nie wiem, ile czasu minęło. Poczułam, jak ktoś łapie mnie mocno w pasie od tyłu. Nie zdążyłam zareagować, a już byłam w górze. Trzymana przez Davida. Popatrzyłam na niego z przekąsem i ugryzłam w dolną wargę. Potem dostałam zastrzyk i problemy znowu odpłynęły w nicość. Balowaliśmy do rana, mdliło mnie parę razy w trakcie. Nadal nie trawiłam tak dużej dawki alkoholu. Chwile te pamiętam, jak przez mgłę. Kilka, może kilkanaście, kolejnych dni minęło tak samo. Wagarowałam. Wiedziałam, że i tak już nie sprawdzają obecności w szkole.
Kolejny ranek był bardziej ułożony - o ile można tak powiedzieć. Odsłoniłam zasłony, otworzyłam szeroko balkon. Przejrzałam stertę płyt, włożyłam do odtwarzacza ciemnozieloną i już po chwili przechodni mogli usłyszeć ostre nuty Inkwizycji. Wyszłam na chwilę po pieczywo i gazetę. Po śniadaniu błąkałam się bez sensu na zewnątrz. Ósma czterdzieści. Nie zamierzałam iść do szkoły, nie wytrzymałabym napięcia, zamknięta w czterech ścianach z obcymi ludźmi na osiem godzin. Siedziałam na ławce w parku, gdy zadzwonił tata.
- Hej, kochanie. Może miałabyś ochotę wpaść do mnie dziś po południu? - stary, kochany głos. To smutne, że wszystko się zmieniło.
- Hej, tato. Wpadnę po szkole, jeśli będę miała czas.
Ogrzewałam się jeszcze chwilę w promieniach słońca, po czym wróciłam do domu. Stanęłam przed lustrem. Ułożyłam falowane włosy, podmalowałam rzęsy i wskoczyłam w luźną koszulkę bez rękawków, która odsłaniała mi połowę stanika, oraz spodenki i czarne szpilki.
Pojechałam autobusem do mamy. Jej domek wyglądał jak mały zameczek. Kremowe ściany i wieżyczkowate daszki. Zadzwoniłam do drzwi.
- Klauduś! Co tu robisz, skarbie? - wyraźnie ucieszona mama rzuciła mi się na szyję.
Wnętrze jeszcze bardziej przypominało pałac. Dosłownie. Wysokiej klasy zdobienia i drogie meble dawały niepowtarzalny efekt. Szczególne wrażenie wywierały piękne, spiralne schody. Czułam się jak w muzeum, albo w domku dla lalek. Bardzo mi się tu podobało. Lubiłam nocować u mamy, więc umówiłam się z nią na następny tydzień. Powiedziałam o zaproszeniu taty. Rzecz jasna, nie miałam zamiaru do niego jechać Wymyślę jakąś wymówkę.
Ojciec zadzwonił, powiedziałam że miałam lekcje, chociaż był już koniec roku i nie zadawali. Pod wieczór pożegnałam się z mamą i pojechałam do przejścia, jak się okazało, tak nazywają mój tunel. Siedziałam samotnie przy barze w klubie wolno sącząc piwo i słuchając Collegium Elemente ft. Shellerini Prestiż. Nie wiem, ile czasu minęło. Poczułam, jak ktoś łapie mnie mocno w pasie od tyłu. Nie zdążyłam zareagować, a już byłam w górze. Trzymana przez Davida. Popatrzyłam na niego z przekąsem i ugryzłam w dolną wargę. Potem dostałam zastrzyk i problemy znowu odpłynęły w nicość. Balowaliśmy do rana, mdliło mnie parę razy w trakcie. Nadal nie trawiłam tak dużej dawki alkoholu. Chwile te pamiętam, jak przez mgłę. Kilka, może kilkanaście, kolejnych dni minęło tak samo. Wagarowałam. Wiedziałam, że i tak już nie sprawdzają obecności w szkole.
mogłabyś dołączać do tego jeszcze jakieś swoje rysunki ^^ - tina ;* .
OdpowiedzUsuńHahah :D Pomyślę nad tym xd
UsuńNOO i bardzo dobrze :D
Usuńwiedziałam że zrobisz z niej narkomanke!!! <3 ale mimo wszystko i tak kocham to opowiadanie<3 heee<3 czekam na koleeeeeejnee<3 weeeeny dużo weny <3
OdpowiedzUsuńciekawe i tak to jest w zyciu nastolatka jak wdepnie w zle towarzystwo a potem droga ktotka zeby sie stoczyc na dno ,trzymam kciuki,zeby nie bylo to tak w tym przypadku.Musze sie cofnac i poczytac od poczatku twoje opowiadanie.....i wpadne zeby dowiedziec sie co dalej,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację, w sumie 'źli' ludzie bardziej wpływają na innych niż 'dobrzy'
UsuńMoże nie tyle, że wpływają bardziej, ale jak człowiek ma w otoczeniu kogoś, kto - dajmy dla przykładu - pali, to on także będzie przy nim palił. Więc jeśli ktoś ćpa, to druga osoba prawdopodobnie też się do tego posunie. Taki głupi problem społeczności. Opowiadanie czytam dalej :)
Usuńboskie <3 Pisz dalej dziewczyno ! Mogłabyś pisać trochę dłuższe opowiadania ,bo czuję mały niedosyt i tak dalej ale i ta jest super ! <3 <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mojego nowego bloga :
http://tocodaja.blogspot.com/