wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 11

  Leniwie wyciągnęłam rękę w stronę komody wciąż z twarzą w poduszce. Po omacku odszukałam telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
  - Czego? - usłyszałam, że byłam zachrypnięta.
  - Będę za dziesięć minut, szykuj się! - świergotliwy głos Ann przyprawiał mnie o dreszcze o tej porze.
  Snułam się do kuchni po płatki i zapchałam nimi buzię. Do mieszkania wparowała moja przyjaciółka, dorobiłam jej klucz - często zdarzało jej się przychodzić w nieodpowiednich porach dnia i nocy. Pocałowała  mnie policzek i podeszła do stołu, by odstawić zakupy. Patrzyłam na nią ponurym wzrokiem, stojąc z miską przy blacie. Rzuciła w moją stronę gazetę i zaczęła wyjmować owoce, nie gubiąc przy tym uśmiechu. Wepchnęłam kolejną porcję płatków do ust i zaspana czytałam  nowości Londynu.
  - Co dziś robimy? - zapytała zabierając mi czekoladowe kulki - Nie jedz tyle tego świństwa!
  - Nie wiem. W sumie chciałam kupić bieliznę. Lubię staniki. No i za miesiąc święta, może znajdę coś na imprezę z okazji Nowego Roku.
  - W porządku - zbijała jajka na patelnię. Co bym bez niej zrobiła?
  Zjadłyśmy śniadanie i wsiadłyśmy w popularny, czerwony autobus. Po dotarciu do centrum handlowego weszłam do najdroższego sklepu z piękną bielizną. Przejrzałam staniki i wybrałam czarny z ćwiekami. Włożyłam go i wyszłam z przymierzalni pewnym krokiem na wysokich szpilkach w samym staniku i dżinsowych spodenkach. Wygięłam się i położyłam ręce na biodrach, jak najlepiej eksponując niewielkie piersi. 
  - I jak? - zapytałam Ann, jednak patrzyłam tryumfalnie na chłopaka, który chyba był tu ze swoją dziewczyną. Podziwiał moje wdzięki, śliniąc się przy tym. Ciekawe, czy Davida również tak bardzo kręcę? Nie sprawiał takiego wrażenia. 
  Jakiś facet szedł w moim kierunku. Za nią elegancko ubrana kobieta z włosami spiętymi w kok i telefonem z klawiaturą qwerty w dłoni.
  - Witam - podał mi rękę. Patrzyłam na niego zdezorientowana. - Mam na imię John. Jestem dyrektorem agencji modelek. Ja i moja sekretarka widzieliśmy, jak się poruszasz. Uważamy, że nadajesz się do reklam strojów młodzieżowych. Czy jest Pani zainteresowana?
  - Eee... Czy ja nadaję się na modelkę? Przecież nie jestem chuda i wysoka...
  - Skoro my tak uważamy, nie możesz mieć wątpliwości. Modelka nie musi być anorektyczką - włączyła się do rozmowy sekretarka, ale zadzwonił jej telefon. Przeprosiła i stwierdziła, że jest zajęta. - Jak masz na imię i ile masz lat? 
  - Klaudia, od tego roku zaczynam szkołę średnią.
  - Dobrze, uczyłabyś się dalej normalnie, gdzie sobie życzysz. Sesje zaczniemy w kwietniu, jak tylko się ociepli. Pokazy startują w lato i nie wykluczam, że od następnego roku szkolnego nie będziesz musiała się uczyć.
  - Byłoby świetnie - Nie wierzyłam, w to, co się działo. Założyłam ręce, zakrywając delikatnie dekolt.
  - Możemy prosić o twój telefon? Tu masz wizytówkę, w razie problemów czy pytań, dzwoń. - podała mi kartę.
  Podyktowałam numer i dwójka ludzi odeszła równie niespodziewanie, jak przyszła. Rozmyślałam nad całym zdarzeniem, siedząc w kinie. Czy modelki nie muszą mieć długich nóg i metr osiemdziesiąt? Chyba spotkało mnie szczęście... W połowie seansu Ann oznajmiła, że musi lecieć. Wyszła pośpiesznie, zostawiając mnie na beznadziejnej ekranizacji. 
  Obudziłam się, podniosłam głowę i poczułam ból w szyi. Przez chwilę rozglądałam się po pustej sali i stwierdziłam, że musiałam zasnąć. Otworzyłam torebkę, ale zauważyłam, że telefon został w domu. Powlokłam się przez salę i wyszłam z budynku na ciemne podwórko. Podeszłam do kiosku. Pani w okienku patrzyła na mnie pytająco.
  - Paczkę Skittlesów. Nie wie pani, która jest godzina? 
  - Za dziesięć dwudziesta pierwsza - oznajmiła, biorąc ode mnie drobne. 
  Kolejny autobus był za godzinę. Nie do wiary. Zadzwoniłam w budce telefonicznej do Ann i zapytałam, czy idzie ze mną na piwo. Powiedziała, że będzie za pół godziny. Szłam sobie spacerkiem przed siebie, nic nie myśląc. Patrzyłam pusto w przestrzeń. Wkrótce oddaliłam się od świecących wieżowców i doszłam do ogromnego parku. Wgłąb niego znajdował się ładny strumień z drewnianym mostkiem, postanowiłam go odszukać. Poczułam chłód i założyłam ręce. Zapięłam skórzaną kurtkę. Towarzyszyło mi światło latarni i skomlenie psów. Wszędzie poza zasięgiem lamp było ciemno. Szłam dalej gdy nagle ktoś objął mnie mocnym uściskiem w pasie od tyłu. Wystraszona próbowałam się uwolnić, kopać, cokolwiek, jednak jednym mocnym szarpnięciem zostałam odrzucona na trawę. Upadłam na plecy, czując twarde podłoże. Popatrzyłam na wysokiego mężczyznę. Miał dżinsową kurtkę, porwane dżinsy i zarost na twarzy. Odgarnął włosy do tyłu i usiadł na mnie, obezwładniając. Krzyczałam wniebogłosy. Zdjął chustę z szyi i zakneblował mi usta. Wierzgałam się, ale czułam, że nie mogę nic zrobić. Facet zdjął mi koszulkę i zaczął intensywnie macać piersi. Zdarł spodnie oraz rozpiął swój rozporek. Położył się na mnie i uśmiechnął się usatysfakcjonowany strachem, jaki okazywałam. Ogarnęło mnie uczucie, że lada moment zwymiotuję. Próbowałam go za wszelką cenę zrzucić. Gryzł boleśnie w szyję, ściskał dekolt. Usłyszałam krzyki. Mężczyzna zerwał się na nogi i uciekł. Zobaczyłam Ann. To cud. Zdążyła. Podbiegła momentalnie i pomogła założyć koszulkę. Przepraszała, że mnie zostawiła. Rozpłakałam się przeraźliwie. Był z nią jakiś chłopak, dzwonił pośpiesznie na policję. Okazało się, że to Eric, chłopak mojej przyjaciółki. Pocieszał mnie, mówił, że już jest dobrze, że tamten skurwiel poszedł sobie. Zabrali mnie do klubu. Chciałam zostać sama, pomyśleć chwilę. Usiadłam przy stoliku. Po jakimś czasie zrobiło mi się smutno, postanowiłam więc znaleźć przyjaciół. Przy barze ich nie było, obeszłam resztę pomieszczenia i w końcu wyszłam na zewnątrz. Oszołomiona patrzyłam na Ann zaciągającą się papierosem. Ile o niej nie wiem? To po raz pierwszy zmusiło mnie do zastanowienia się nad swoim postępowaniem. W szkole ma wzorowe zachowanie, a po za nią co robi? To jest jednocześnie proste i genialne, olśniło mnie. Dzięki temu wszyscy mają o niej dobrą opinię. Podeszłam szybko do przyjaciółki i szarpnęłam ją za ramię.
  - Rzuć to gówno.
  Lekko zaskoczona uśmiechnęła się szyderczo, kierując ku mnie paczkę z napisem Nevada. Powoli opuściłam dłoń z ramienia Ann patrząc już nie tak pewnie na fajki. Zapaliłam, resztę wieczoru spędziłam przy barze. Po wielu godzinach chciałam wrócić do domu. Wyszłam przez szklane drzwi i czułam spadający śnieg, ale widziałam jedynie rozmazane plamy czarne i białe. Upiłam się kolejny raz.
  Całe popołudnie wigilijne szykowałam się. Robiłam makijaż, układałam piękny kok, wpinając w niego spinki z białymi kwiatami. Włożyłam wąską, kremową sukienkę, rajstopy i czarny żakiet. Zadzwoniłam po taksówkę. Ze stolika do kawy w salonie zabrałam ładnie opakowane paczuszki i wrzuciłam je do torebki. Zarzuciłam puchową kurtkę, na nogi wciągnęłam beżowe kozaki na obcasach i wyszłam z mieszkania. Poczułam chłód. Przez chwilę delektowałam się pięknym, świątecznym widokiem. Owijając się szalikiem, patrzyłam na szczęśliwych ludzi biegnących do swoich rodzin, na dzieci rzucających się śnieżkami. Pomimo, że w głębi miasta Big Ben wskazywał szesnastą, niebo było ciemne. Na latarniach świeciły się ozdoby świąteczne, prawie wszystko było owinięte lampkami - budynki, ławki, okna i drzewa, a ich gałęzie ozdobione zostały kolorowymi bombkami. Brodząc w śniegu z torebką w ręku, usiadłam do taksówki obok kierowcy. Pojechaliśmy na drugi koniec miasta do dzielnicy drogich domów. Zapłaciłam i wysiadłam z samochodu. Zadzwoniłam do drzwi.
  - Klauduś! Kochanie! - wykrzyczała wesoła mama, obejmując mnie czule. To samo krzyczeli wszyscy, gdy znalazłam się w salonie.
  Uśmiechnięta patrzyłam na babcię, dziadka, ciotki, wujków, siostry i braci, zostałam przez nich wycałowana mnóstwo razy. Dałam upominki i usiadłam do stołu. Otaczali mnie ludzie w różnym wieku, począwszy od przedszkolaków do starszych. Zastanowiłam się, co mógł robić tata z Agnes. Może wyjechali do Polski. Zjadłam kurczaka i podreptałam do mojego przestronnego pokoju. Czy nabiorę chęci i tu zamieszkam? Z mamą? Czy nie byłoby lepiej? W sumie kochałam to miejsce. Usiadłam na łóżku i wyjęłam telefon.
  - Klaudia? - zapytał zdziwiony głos ojca.
  - Cześć, tato. Jak spędzasz święta?
  - Dobrze, słońce. Właśnie jemy kolację z Agnes i babcią. Dlaczego nie przyjechałaś do nas?
  - Chciałam być z mamą.
  - W porządku, rozumiem. To może jutro?
  - Pewnie - miałam chęć ich zobaczyć. Stęskniłam się nawet trochę za kobietą taty.
  Faktycznie, kolejnego dnia odwiedziłam ojca. Resztę tygodnia spędziłam u mamy. Była z tego bardzo zadowolona. Obudziłam się w sylwestra w wielkim łóżku. Zbiegłam na dół.
  - Hej, mamo! - pocałowałam ją w policzek. Zrobiono mi wykwintne, urozmaicone śniadanie. Poważnie, wątpię, żeby dobry kucharz umiał zrobić coś takiego. Gospodyni mamy była cudowna, bardzo ją lubiłam. Zjadłyśmy we trójkę. Ogromny był ten dom, jak na nas.
  - To co, pewnie wychodzisz później? - zapytała mama podejrzliwie patrząc na mnie uśmiechnięta.
  - Tak - odwzajemniłam uśmiech.'
  - Tylko ubierz się ładnie - była zadowolona, że skorzystam z garderoby, którą sama dla mnie zapełniła.
  Założyłam mój ćwiekowy stanik, który zabrałam ze sobą. Był idealny, ponieważ nie miał ramiączek, jak sukienka, którą wybrałam. Góra od niej była czarna, pod piersiami beżowa. Na dół czarne, koronkowe stringi. Włożyłam też wysokie szpilki z platformami w tym samym, jasnym kolorze. Bardzo ładnie wyszedł mi makijaż, doczepiłam również sztuczne rzęsy.
  Wieczorem wszyscy balowaliśmy w genialnej miejscówce. Wódka była zmrożona i świetna. Ann, Eric, Paweł, Filip, Jacob, Daniel, kogo nie było?
  - Akuku! - David zakrył mi oczy i pocałował w policzek. Wyglądał naprawdę seksownie. Zwłaszcza, że miał włosy w nieładzie i lekki zarost.
  Tańczyłam zmysłowo na stole. W pewnym momencie mój chłopak podniósł i zabrał z mnie z wódką w ręku. Przycisnął do ściany i dostałam namiętny pocałunek. Oraz zastrzyk. Bez obaw, zapewniam, że to był ostatni raz...



5 komentarzy:

  1. to już sylwester?! ; o cholernie szybko ;( tylko się zlituj i nie kończ tego tak szybko ; (
    świetna notka chyba najlepsza ze wszystich ; ooo <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy rozdział ! Świetny ! Dostałaś chyba niezłej weny. Najlepsze było z tym zboczeńcem, serce waliło mi jak oszalałe i trzymałaś mnie w napięciu, jeszcze raz świetne ! <3 <3 <3


    theworldwith.blogspot.com
    tocodaja.blogspot.com
    twoja-nauka-mym-skarbem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i fajny blog. Będę obserwować :D .
    Nominowałam cię do VBA. Więcej na blogu: http://daughters-of-gloom.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. To mnie oczarowało! *---*
    Informowałabyś mnie na GG 31573416 lub w zakładce spam na blogu a-n-t-m-s.blogspot.com ? :3
    [SPAM]
    Fannie Rich od dzieciństwa przyjaźni się z Arianą Lux.Mogą sobie powierzyć każdy sekret i porozmawiać na wszystkie tematy.
    Jednak dzielą je setki kilometrów.
    Po tym jak Fannie jedzie ostatni raz do Paryża, by spotkać przyjaciółkę zaczynają dziać się dziwne rzeczy.
    Co połączy dziewczynę i brata Ariany?
    Jak zakończy się ta nietypowa historia?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Nominowałam cię do VBA. Zasady są na blogu: www.withoutmebaby.blogspot.com
    A tak na marginesie to uwielbiam to <3

    OdpowiedzUsuń